Rok 1985
-Dajesz, młoda! Więcej czadu! - Zewsząd dobiegały mnie okrzyki i pogwizdywania. Teraz pozostałe tancerki rytmicznie wymachiwały zgrabnymi nóżkami, obracając głowy raz w lewo, raz w prawo. W tle Rock You Like A Hurricane. Kolej na mnie. Głęboki oddech, kilka seksownych ruchów.
Objęłam metalową rurę udami, wspięłam się na samą górę, a następnie zjechałam odchylając głowę do tyłu. Wszyscy mężczyźni, którzy do tej pory ślinili się na mój widok, zaczęli jeszcze głośniej gwizdać i klaskać, a chwilę później posypała się istna fontanna zielonych papierków.
Zeskoczyłam ze sceny i pognałam do garderoby. Dłużej nie wytrzymam w tym kostiumie. Strasznie wpija się w tyłek. Przebrałam się w bardziej normalne ubrania, godne fajnej laski, a nie panny spod latarni i zajęłam stolik w rogu, jak zwykle po tym żenującym występie.
- O, cześć Allie. Świetnie ci dzisiaj poszło! - Odwróciłam się w stronę, z której dobiegał znajomy, miękki głos i ujrzałam twarz Jal wykrzywioną w sympatyczny, choć nienaturalny sposób. - Czego się napijesz? - Spytała melodyjnie kołysząc biodrami w rytm piosenki.
- To, co zwykle razy dwa. Sophie zaraz do mnie dołączy.
Blondynka przytaknęła i zniknęła w tłumie tak szybko, jak się pojawiła.
-Nieźle wywijasz, mała.- Za plecami usłyszałam niski głos. Czyżby znów jakiś napalony chłoptaś?
Bez pytania dosiadł się do mnie i stopniowo zmniejszał odległość między nami.
- Może "TJŁ"?- Jego palce nieśmiało tańczyły na moim udzie. I co on bredzi? Rzuciłam mu pytające spojrzenie.
-No wiesz... - Zaśmiał się. - Ty + ja + łazienka, he he.- Rzeczywiście, przezabawne. Chyba wziąłeś mnie za kogoś innego, koleś.
Uśmiechnęłam się zadziornie i wstałam powoli ze skórzanego siedzenia.
- Mogę ci zaoferować... -Widząc jak ślepia zboczeńca automatycznie rozbłysły, trzasnęłam go z otwartej w policzek. - jedynie to.
- Ty suko!- Zaskrzeczał łapiąc się za piekący policzek. Co, nie tego się spodziewałeś?
- Nie tym tonem. - przysiadłam na błyszczącym w ciemności stoliku.
Spojrzał na mnie z pogardą, akcentując to na koniec swoim idiotycznym uśmieszkiem. Po czym śmiejąc się, dodał:
- To nie ja jestem tu najbardziej znaną i najczęściej posuwaną dziwką.
- Sam tego chciałeś. - Jego próby ukrycia zdezorientowania wywołały u mnie uśmiech, który zaraz przerodził się w salwę głośnego śmiechu. Podparłam się od tyłu dłońmi, zamachnęłam szybko nogą, a chwilę później drażniący element wylądował na stoliku dwóch dresiarzy. Kondycja fizyczna - jeden z nielicznych plusów tej pracy.
- Znowu ty?! - Z tyłu dochodziły wrzaski jednego z tamtych facetów. To, co było dalej już mnie nie interesowało. Innych ludzi też nie. To norma, w tym klubie takie sytuacje są na porządku dziennym. Nie przypominam sobie dnia, w którym nikt nie zaczepiłby mnie lub którejś z dziewczyn w tak nachalny i chamski sposób. Zdążyłam już do tego przywyknąć, co nie znaczy, że akceptuję takie sytuacje.
Ze zlewiska ludzi wreszcie wyłoniła się krótkowłosa Sophie.
- No no. Nieźle załatwiłaś tamtego. - Zajęła swoje miejsce, tuż obok mnie. Rozprostowała nogi na stoliku i wzdychając odpaliła fajka. Jal zjawiła się ze swoją tacką i podała nam szklanki z whiskey i colą. W połowie swojej dróżki do baru, wróciła do nas i zwróciła się do mnie.
- Ach, All... Cindy chce się później z tobą widzieć. Podobno ważna sprawa organizacyjna a propos jutrzejszego występu.
- Dobra, powiedz jej, że przyjdzie później. Teraz musimy się nachlać. - Soph syknęła po swojemu, naprzemiennie dmuchając dymem i pociągając ze szklanki.