sobota, 26 września 2015

Life On The Sunset Strip: Rozdział 6

ALLIE

Kilka godzin później... 

 

Pół dnia przesiedziałam na tej cholernej wycieraczce, usiłując choć na chwilę zmrużyć oko. 
W tym momencie próbowałam zrelaksować się i rozprostować kości w mięciutkim łóżku, ale obolały kark i tak dawał się we znaki. 
Cindy nie będzie miała wyjścia niż grzecznie przyjąć do wiadomości, że jedyne co mogę teraz robić w tym klubie, to kelnerowanie lub stanie za ladą. Przez najbliższy tydzień o tańcu mogę sobie najwyżej  pomarzyć. Szczerze, to nawet się cieszę z tego.
Caroline, która jako jedyna miała zapasowe klucze, wróciła do domu dopiero po południu i mnie do niego łaskawie wpuściła. 
Jestem już skazana na chodzenie jak połamana, więc podniosłam się, żeby w łazience doprowadzić się do jako takiego ładu. Kilka minut później siedziałam przed telewizorem z kubkiem kawy oglądając jakiś nudny program śniadaniowy. "A teraz temat dnia: jak wyleczyć złamane serce?". Phi, jak zwykle potrafią gadać tylko o jednym i tym samym. Spróbowałam więc zająć swoje myśli czymś innym i kolejny raz przypomnieć sobie wydarzenia z wczoraj. Zdążyłam już ustalić, że spotkałam parę sław rock and rollowego światka, rozmawiałam z tym rudym dupkiem, no i oczywiście nie żałowałam sobie alkoholu.
Moje rozmyślanie przerwał stukot kamyczka, który uderzył kolejno w szybę i parapet. Wyjrzałam przez okno. 
Przy schodach stał uśmiechnięty Slash, który najwyraźniej trzymał w ręku coś, co należało do mnie.
Po jakiejś minucie stałam tuż obok niego. Wręczył mi ubrania zapakowane w torebkę i klucze, które od razu znalazły się w mojej kieszeni.
- Może się przejdziemy?

SOPHIE

 

 

Zupka chińska - jedyne co potrafiłam ugotować. Tajska to moja specjalność. Pewnie jadłabym sobie ją tak w spokoju, gdyby nie ten natrętny telefon.
- Halo?... Nie... Nie wiem... Dlaczego... Mhm... Ok. - Odłożyłam słuchawkę na miejsce. Bo kto inny  niż Cindy może zawracać mi głowę jakimiś głupotami?  Alice zwykle nie ma w zwyczaju odbierać telefonu, więc to mi kochana szefowa musi wylewać wszystkie swoje żale, pretensje plany i inne pierdoły. A moim zadaniem jest jej to wszystko przekazywać.
Kiedy skończyłam swój, jak mniemam jedyny dzisiejszy posiłek, zarzuciłam na siebie płaszcz i wyszłam na zewnątrz.
Zgodnie z planem szłam ze wzrokiem utkwionym w obdrapanych czubkach butów w stronę pobliskiego schroniska dla zwierząt. Tak, byłam wolontariuszką, a nie wyglądam, nie?
Przywitałam się ze wszystkimi swoimi podopiecznymi. Dziś przypadał mi spacer z moim ulubieńcem - Rocky'm, jasnobrązowym mieszańcem średniej wielkości. Tak jak chciałam wybraliśmy się do parku, żeby trochę pobiegać. 
Szczerze mówiąc, wolontariat to zajebista sprawa. Mały spacer dla człowieka, wielka radość dla zwierzaka. 
Nigdy nie zrozumiem jak ludzie mogą być tak głupi, by wyrzucać biedne psiaki na ulicę. Pies kocha całym sercem nie bacząc na to kim jesteś, a tobie gdy to się znudzi, robisz mu takie świństwo?
Sama chciałabym przygarnąć któregoś z nich, ale nie miałam na to warunków. Po pierwsze - tymczasowo nie mieszkam u siebie, po drugie - mam za mało czasu, żebym mogła stale się nim opiekować.
Po wspólnej zabawie odprowadziłam Rocky'ego do schroniska, a wracając do domu, wpadłam po drodze do muzycznego. Potrzebowałam kompletu nowych strun do basu i jakiegoś dobrego stroika, bo póki co, strojenie na słuch wychodziło mi co najwyżej średnio.
- Krucha blondyna?- W wąskiej uliczce zaczepił mnie znajomy diler. Zaczęłam bić się z myślami. Kupować czy nie? Nie brałam już od jakiegoś miesiąca i starałam się unikać znajomych z tego brudnego środowiska. Chciałam z tym skończyć raz na zawsze, uwolnić się i odciąć od tego syfu. Sięgnęłam ręką do kieszeni płaszcza i wymacałam kilka zielonych.
- Nie tym razem, dzięki.- Rzuciłam szybko. Moje dolce ostatecznie przeznaczę na coś innego. Mogę być z siebie dumna.


*
Hejka, pamiętacie o mnie jeszcze?
Już się tłumaczę, przez dłuższy moment nie miałam dostępu do internetu,
ale teraz, gdy już go mam, postaram się jakoś wynagrodzić swoją nieobecność.
Rozdział krótki, w sam raz na rozgrzewkę. Pozostaje mi liczyć na wasze komentarze. ;)
Ps. Czcionka poszła się jebać.

2 komentarze:

  1. Witaj Alise!
    Ja pamietam ,ze jestes sis! 😘
    Dobra a teraz przechodze to rozdzialu .
    Do Allie zawital Slash ,jak milo xD. Teraz to sie zastanawiam czy Allie bedzie z Axlem czy ze Slashem XDD.
    Ale dobrze ,ze jej oddal klucz .Bo ja bym sobie nie wyobrazala tkwic wieki na tej wycieeaczce :/.
    A Spohie ...coz mila osoba i chyba zaczynam ja lubic.Fajnie rowniez ,ze nie zacpala.I jest wolontariuszka ❤❤❤.A o psach ,tak slodko sie wypowiada :3. Sama wiem co to znaczy glupota ludzka , zwiazana z psem . Bo mojego psa tez ktos kiedys wyrzucil z auta ,jak niechciana zabawke -,- . Takich ludzi wsadzac do pierdla na cale zycie.
    Pisalam juz ,ze trzeba pogratulowac Sophie ,za to ze nie zacpala? C:
    Aa i widze zdjecie Patti ;)
    Milo jest tu u ciebie i pisz!
    Pozdrawiam i zycze milej niedzieli, twoja Maddie.
    P.S Przepraszam ,ze komentuje dzisiaj ,ale wczoraj musialam przyszykowac. Ale dzisiaj juz skomentowalam z samego rana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Też polubiłam Sophie, choć na początku traktowałam ją trochę powierzchownie.

      Usuń